wtorek, 15 kwietnia 2014

Prolog

Krew kapie na brązową i wysuszoną trawę. W ciemności słychać uderzenia stóp o ziemię i czyjś płytki oddech. Chłopak ucieka dość szybko, ale wiadomo, że w końcu się zmęczy. Zatrzymuje się i opiera dłonie na kolanach, kaszląc. Jest ranny. Jego twarz i ramiona są poszarpane, ale nadal się trzyma. W oddali słyszy przeraźliwe wycie i wie, że nie może robić dłuższych przerw. Ma dwa wyjścia. Dać się pożreć, albo zostać zastrzelonym za próbę przedostania się na drugą stronę. Ostatni raz spogląda w kierunku źródła tych odgłosów i znowu bierze rozbieg. Mur jest wysoki i nie ma szans, żeby udało mu się wspiąć na samą górę. Są w nim tylko jedne, małe drzwi przez które nikt podobno nie przeszedł przez siedem lat. Wycie staje się coraz donośniejsze. Dziewiętnastolatek ostatkiem sił podbiega do drzwi i zaczyna walić w nie pięściami, chociaż wie, że i tak mu nikt nie otworzy. Słyszy odgłos uderzania łap o podłoże. Wbrew jego oczekiwaniom drzwi otwierają się i czyjeś silne ręce wciągają go do środka. Osuwa się na podłogę i podnosi głowę, żeby zobaczyć twarz swojego wybawcy. Widzi oczy takie same jak jego i wie już, że to jego sprzymierzeniec.
– Wstawaj, nie mamy czasu – mówi mężczyzna i pomaga mu się podnieść.
Wewnątrz jest jeszcze wąski korytarzyk, który prowadzi na drugą stronę.
– Oni mnie znajdą – wyjękuje chłopak. – I zabiją. Zabiją.
– Wiem – przyznaje strażnik i prowadzi go w kierunku drzwi po drugiej stronie. – Musisz się ukryć. U nas.
Blada i pokryta ranami twarz spogląda na niego bez przekonania.
– Przyjmujemy teraz adeptów do szkolenia na strażników muru. Udawaj, że jesteś jednym z nich – proponuje.
Chłopak przygryza wargę i zastanawia się nad jego słowami.
– To może się udać – zachęca go mężczyzna.
– Sam nie wiem.
– Jeśli dowiedzą się, że jesteś stamtąd, zabiją cię – ostrzega go.
– Tak, wiem.
Docierają do końca korytarza i wychodzą na drugą stronę. Młodzieniec głęboko wciąga powietrze ustami, jakby dopiero teraz mógł naprawdę oddychać.
– To co masz zamiar zrobić? – pyta strażnik.
– Mogę udawać adepta. W tym sektorze?
– Tak.
– Potrzebuję schronienia na dłużej niż rok.
– A ile masz lat?
– Dziewiętnaście.
Mężczyzna wzdycha.
– Musisz udawać młodszego – oznajmia. – Wtedy będziesz mógł tu zostać przez cztery lata. Wmów wszystkim, że masz szesnaście.
– Zgoda.
Docierają do szerokiego, wielopiętrowego budynku otoczonego wysoką siatką z drutem kolczastym.
– Zastrzelą mnie – mówi nagle chłopak i z rozszerzonymi oczyma łapie swojego towarzysza za ramiona. – Poznają, że jestem stamtąd.
Na jego szczęście dzisiaj nikt nie pilnuje sektora od zewnątrz.
– Nie, jeśli jesteś ze mną. Jestem tu dość ważny, więc nie zrobią ci nic złego, jeśli im nie pozwolę. Uda się.
Mężczyzna podchodzi do bramy i wstukuje do niej czterocyfrowy kod. Oboje wchodzą na teren otaczający sektor, następnie udają się do środka. Mężczyzna prowadzi go do klatki schodowej, a potem wychodzą na szóste piętro i znajdują się w wąskim korytarzu.
– Tu są sypialnie? – pyta chłopak szeptem.
– Niekoniecznie.
Wpycha go do jednego z pokoi. Stoją w nim łóżko, komoda i krzesło. Nie ma okna.
– Opatrzę ci rany – mówi po chwili i wyciąga z którejś szuflady apteczkę.
– Mam tutaj zostać? – pyta chłopak, gdy ten ociera mu twarz z krwi i zakłada opatrunek.
– Tak. Do jutra. Jeśli ktoś spyta cię, dlaczego jesteś ranny, powiedz, że wdałeś się w bójkę podczas przyjazdu tutaj. Po prostu wtop się w otoczenie.
Kiwa głową i jęczy z bólu, gdy ten dotyka jego rozciętego ramienia, oczyszczając je wodą utlenioną.
– Dziękuję – mówi, gdy ten kończy. – Za ratunek.
– Nie ma za co – odpowiada tamten i zawiązuje mu bandaż wokół nadgarstka, a potem bez słowa odchodzi.
Chłopak jeszcze chwilę za nim patrzy, a potem pada na łóżko wykończony.
___

No więc jest prolog.
Postaram się jak w najbliższym czasie dodać pierwszy rozdział. :)
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony
CREDITS
Photo1 Photo2 Photo3 Photo4 Texture1 Texture2